Telefon komórkowy na obozie – pomaga, czy przeszkadza?
Temat posiadania przez dzieci telefonów komórkowych wciąż budzi sporo kontrowersji. Nowoczesne technologie mają dzieciom pomagać w szkole i w kontaktach rówieśniczych, a rodzicom ułatwiać kontrolowanie swoich pociech. Jednocześnie czasem trudno odciągnąć nasze latorośle od ekranu i elektronika staje się kłopotem zamiast pomocą. Temat nabrzmiewa, gdy dziecko wyjeżdża na obóz czy kolonię.
Trudna rozłąka
Wakacyjny wyjazd bez mamy i taty to, szczególnie na początku, gdy dziecko ma 6-14 lat, wielkie przeżycie. I to zarówno dla dzieci, jak i dla ich zaniepokojonych o bezpieczeństwo podczas wyjazdu rodziców. Telefon komórkowy staje się wtedy liną trzymającą rodziców i ich podopiecznych w kontakcie. Przestraszone nową dla siebie sytuacją dzieci dzwonią do mamy czy taty, wypłakują emocje albo dzielą się wrażeniami, a rodzice mają poczucie, że „są na miejscu” pomagają, nadal o nie dbają. Niestety jest to dość pozorne.
Zastanówmy się najpierw, po co dzieci są wysyłane na obozy i kolonie. Skoro tak bardzo martwimy się o ich bezpieczeństwo, może niech jeżdżą tylko na wczasy z rodzicami? No właśnie. Chodzi o ich samodzielność, ale też o zdobycie pewności siebie. Kochamy się, to jasne, ale potrzebujemy też czasu osobno, żeby móc się o tym przekonać. Co ważne – telefon nie zapewni przecież dziecku bezpieczeństwa, robią to opiekunowie, wychowawcy, których jako rodzice sami wybraliśmy i których kompetencje wcześniej zweryfikowaliśmy. Może jednak warto dać dziecku samodzielnie przeżyć wszystkie emocje, nawet strach i niepokój, abyśmy i my, i ono zobaczyli, że świetnie sobie poradziło?
„Czas wolny”
Cały obóz czy kolonia jest czasem wolnym. Dawanie dzieciom komórek, tabletów i IPhone’ów między zaplanowanymi aktywnościami grozi ich „wyłączeniem”. Owszem, coraz częściej na półkoloniach czy obozach organizatorzy fundują swoim podopiecznym znakomite aktywności przy użyciu ich sprzętu elektronicznego – gry i zabawy plenerowe, które wymagają np. odczytywania QR-kodów czy wyszukiwania drogi albo informacji przy pomocy internetu. To na pewno ciekawe dla uczestników zabawy. Jednak gdy posyłamy swoje pociechy na zorganizowany wypoczynek, najbardziej zależy nam na dobrze zorganizowanych atrakcjach takich jak parkour, paintaball czy jazda na elektrycznych quadach – czasie na świeżym powietrzu i przede wszystkim na tym, żeby weszły w interakcję z rówieśnikami, zdobyły prawdziwe, realne przyjaźnie, nie te wirtualne na ekranie tabletu. Nie oszukujmy się, gdy dziecko dostanie w tzw. „czasie wolnym” telefon komórkowy do ręki, w ciągu minuty wsiąknie w grę i wyłączy całą resztę.
Zdjęcia, nagrywanie i odpowiedzialność
Gdy dajemy swoim dzieciom na wyjazd telefon komórkowy, tablet czy iPhone, często liczymy na zdjęcia z ciekawych miejsc, filmiki z wspólnych zabaw, które pozwolą maluchom podzielić się z nami swoją radością i przygodami. To naprawdę może być znakomita pamiątka na całe życie. Sami przecież też podczas wyjazdów skrzętnie dokumentujemy zdjęciami odwiedzane miejsca i z przyjemnością prezentujemy je bliskim w domu czy w mediach społecznościowych. W przypadku dzieci zapominamy jednak w tej sytuacji o kilku aspektach.
Przede wszystkim sprzęt elektroniczny jest wartościowy, nawet ten, który uważamy już za stary. Dzieci bywają nieostrożne – zabierają komórki do kąpieli w jeziorze (przecież jest wodoodporna!), wyrywają sobie sprzęt podczas emocjonującej gry sieciowej, gubią sprzęty – czasem z całymi plecakami… a potem trudno ustalić kto zawinił: nasze dziecko (zawsze niewinne…), rówieśnik, czy wychowawca sprawujący wówczas opiekę. Przysparza to wielu nerwów i niepotrzebnego stresu – i nam i naszym dzieciom.
Ponadto nawet jeśli sami zainstalowaliśmy dziecku w telefonie program typu „parental control” ograniczający niechciane treści związane z przemocą czy intymnością, nie mamy pewności, że ich koleżanki i koledzy również mają takie zabezpieczenia. Może się okazać, że „dumny” kolega pokaże w swoim tablecie sceny przemocy czy treści pornograficzne. Zdarzają się też przypadki sextingu, wysyłania sobie nawzajem erotycznych czy nagich zdjęć. Nie jesteśmy w stanie zapanować nad tym ani my, jako rodzice, ani nawet opiekunowie kolonijni.
Jest jeszcze jeden aspekt – utrwalanie na zdjęciach i filmach innych uczestników wyjazdu. Każdy z rodziców podpisuje zgodę na utrwalanie wizerunku swoich dzieci. Koledzy i koleżanki nie mają jednak o tym pojęcia i robią zdjęcia na potęgę, a nawet wrzucają filmy z wyjazdu do mediów społecznościowych. Czasem takie zabawy mogą skończyć się osobistą tragedią i sporem między rodzicami. Ponownie – nie po to wysyłamy naszą pociechę na obóz…
A zatem…
Jak widać, zabieranie sprzętów elektronicznych na wakacyjny obóz nie jest pozbawione zalet, ale wiąże się też z poważnymi zagrożeniami. Jako odpowiedzialni rodzice, zastanówmy się, czego oczekujemy od takiej formy spędzania czasu, czego chcemy dla swoich dzieci i na co liczymy, dając im do kieszeni telefon komórkowy, czy wartościowy tablet. Oczywiście, że tęsknimy i chcemy mieć poczucie, że ofiarowujemy dziecku bezpieczeństwo. Warto jednak przemyśleć, czy na pewno elektronika mu je zapewnia. Jakie są korzyści i wady tego rozwiązania. Ostatecznie to my podejmujemy decyzje, mając na uwadze przede wszystkim dobro swoich dzieci.